Nadzieją jest to, co obrasta w piórka (Emily Dickinson)
Nadzieją jest to, co obrasta w piórka
i przysiada na krawędzi jaźni
– i nuci krzepiące melodie
– bez słów i bez przystanków…
Najsłodziej brzmi wśród zawieruch
– nie płoszą jej serie ulew
i frunie na małych skrzydłach
– tak ciepło przy niej się czuję…
Zza oceanów obcości, przez skute
lodem powierzchnie i – ze skrajności
w skrajność – nawet gdy głoduje,
nie wydziobie mi choćby okruszka.
Powyższy wiersz to moje tłumaczenie wiersza „Hope” is the thing with feathers.
„Hope” is the thing with feathers —
That perches in the soul —
And sings the tune without the words —
And never stops — at all —
And sweetest — in the Gale — is heard —
And sore must be the storm —
That could abash the little Bird
That kept so many warm —
I’ve heard it in the chillest land —
And on the strangest Sea —
Yet — never — in Extremity,
It asked a crumb — of me.
Symulacja roju (Adrianne Lenker)
Próba wyjaśnienia (Urszula Kozioł)
Jak wypowiadać, skoro nie słowami
pochłaniam życie.
Wielomowny jest język wewnętrzny
i równoległymi strumieniami płynie obszerniej
i w jednoczesności,
źródła skojarzeń są przenośną klamrą,
co spina w całość bliskie z oddalonym.
Bełkotliwy się zdaje być ów ciemny strumień,
przecież pochwytny w migotliwej gamie,
jest pojętny dla zmysłów zrównouprawnionych.
Takim go wolę.
Zatem nie dla siebie
pragnę słowami wymówić milczenie.
Czy wypowiadać to wstrzymywać zwiewne
dając mu pozór ruchu?
Brać pojedyncze z wielości, wybierać
z pulsującego podłoża, z otoczki
przysługującej czemuś wydłubywać
coś i mozolnie zestawiać z czym innym,
splatać trzy po trzy z potrzeby zdziwienia?
Czy wiersz napisać to uśmiercać żywą
tkankę sposobnej chwili i być w zmowie
ze samym sobą, zaczajonym w sobie
łowcą,
co mierząc w las utrafi ptaka?
Okruch bursztynu dozwala przybliżyć
morze.
Także słowo bywa okruchem treści. Jej ułamkiem.
Który i jak mam okruch złożyć z którym,
żeby przekazać zechciał całe morze,
nie tylko z jego dnem, lecz i z nawierzchnią,
z tym i co dzieje się pomiędzy nimi,
i z owym ponad w poziomie i pionie
także, co więzi je w przestrzeni?
Szukając znaków, dlaczego ich szukam?
Doznając pełniej, komu domysł kruszę?
Coś w tym z obłędu jest lub może z pychy.
Reszta z potrzeby przyjaźni. Udziałem.
Gestem ku zewnątrz. Próbą poświadczenia.
… A tak myśliwy unosi zabitą
zwierzynę z lasu, aby zaświadczyła,
że niedaremno ćwiczył się w strzelaniu
i nie dlatego uchodził w samotność,
żeby miał wrócić z pustymi rękami.