Isaac Brock z zespołu Modest Mouse śpiewał kiedyś „moje myśli były tak głośne, że nie słyszałem ust”. Miewam w głowie mętlik, który zagłusza wszystko dookoła, ale zdarza się też, że otoczenie sprawia, iż nie słyszę własnych myśli. Zapewne nie jestem pod tym względem wyjątkowy. Mój kolega Krzyś czasem włącza sobie jakieś szumy, żeby skoncentrować się na pracy, np. gdy dłubie w Premierce. Patrząc szerzej na nachodzące na siebie warstwy „rzeczywistości” można dojść do wniosku, że potrzebujemy rozpraszaczy, które balansują uważność. Może to banalna refleksja, która zakrawa o naiwny kołczing, ale biorę teraz autokrytykę w nawias, bo mam w tej chwili ochotę na powrót do szybkiego blogowania, jak za dawnych czasów.
Niekiedy włączam sobie jakiś podcast i zamykam oczy, by nakierować się na inne tory. Nie traktuję tego jako techniki eskapistycznej, to raczej chęć zmiany tematu bieżących rozkmin, która przypomina kaprys towarzyszący przełączeniu kanału w TV, bez awersji do tego, co akurat leci i bez bliżej określonych preferencji; komunikat dla mózgu pt. „zajmijmy się teraz czymś innym, tak po prostu”. Ostatnio wybór padł na nowy odcinek podcastu #Kolaudacja, który prowadzi Tomek Pieniak.
W nocy z piątku na sobotę ćwierkałem o wyżej przywołanym odcinku Kolaudacji, bo wierzę, że warto przyczyniać się do zwiększania zasięgu ciekawych materiałów. Komunikowanie niektórych zajawek nieco utrudnia bańkowa hermetyczność. Niby można pisać lub mówić wprost, ale byłoby to jak tłumaczenie komuś żartu.
Nawiasem, ostatnio Tomasz Stawiszyński przeprowadził z Michałem Sufinem interesującą rozmowę, która dotyczy istoty humoru; można ją odsłuchać pod tym linkiem. Dla porządku poniżej wstawiam też odnośnik do rzeczonego ćwierku.
Bardzo miło słuchało mi się najnowszego odcinka podcastu #Kolaudacja, bo zawsze lubię usłyszeć co @TomekPieniak i @hype_and_space mają do powiedzenia, ale… jako lubiący grzebać w bebechach early adopter Steam Decka (mający 6k więcej gier niż przywołana w odcinku @katka_devi): pic.twitter.com/fwMnbzKdtv
— Ḵamil (@kamilszkup) April 15, 2022
Severance planowałem zbindżować (nie mylić z bindowaniem), ale po pierwszym odcinku postanowiłem dozować sobie ten serial, zwłaszcza że jego konwencja, jak sądzę, zachęca do niespiesznej konsumpcji. Tytułowe „rozdzielenie” zasadza się na osobliwej separacji wspomnień z życia prywatnego w czasie pracy od wspomnień zawodowych w czasie wolnym. Kuriozalny work-life balance zdaje się być osią narracji, ale wstrzymam się od szerszej wypowiedzi przed wchłonięciem dalszej części historii pracowników firmy Lumen.
Piekło ma swoje wady i zalety. Jedną z jego niewątpliwych zalet jest to, że jest ono tylko wytworem makabrycznej wyobraźni człowieka. Główną wadą jest natomiast to, że jeśli ludzie mogą sobie coś wyobrazić, to zwykle mogą też to stworzyć. Parafraza parafrazy słów przytoczonych przez panią Cobel jest według mnie odwołaniem do słynnego aforyzmu Sartre’a: l’enfer, c’est les Autres – piekło to Inni (ludzie). Menadżerka działu administracji i zasobów ludzkich w Lumon Industries przytacza maksymę o piekle podczas udzielania reprymendy podwładnemu. Wcześniej piekło pojawia się w pytaniu („To nie jest jakieś piekło?”), które stawia świeżo zwerbowana osoba podczas procesu wprowadzenia (orientation). Czyż to nie zabawne, że ma ona na imię Helly?
Egzystencjalistyczna sentencja „piekło to Inni (ludzie)” pochodzi z dramatu Przy drzwiach zamkniętych (Huis clos) i opiera się na przekonaniu Sartre’a o istocie stosunków międzyludzkich, którą – zdaniem myśliciela – jest „wydzieranie sobie wolności”.

Ciąg dalszy nastąpi…
[…] z ostatnimi sekundami czołówki serialu Severance. Nawiasem, napisałem kilka słów o pierwszym, drugim i trzecim odcinku tego […]