Niech tytuł tego artykułu nie jawi Ci się jako obietnica odpowiedzi na pytania, których wcale nie zadałem. Uniknijmy oczekiwań i generowanych przez nie rozczarowań oraz miejmy za sobą rozwiązanie powyższego niby-dylematu już na samym początku, bo kreowanie chwytliwych leadów w dobie rozkwitu agonii pokaźnej części internetowych treści kojarzy mi się z emocjami towarzyszącymi obieraniu ziemniaków. Żywię przekonanie, że wszystko jest w stanie mieć wpływ na każdy element materii i sądzę, że ciężko wykazać brak wzajemnego wpływu pomiędzy dwoma „koincydencjami” dotyczącymi tej samej rzeczy; po prostu nie potrafię wykluczyć ewentualnych zależności. Skoro pierwsze zdania niniejszego wpisu już za nami, to przejdę do realizowania mojego założenia, czyli do snucia niekonkretnych dygresji tańczących w mojej głowie z gracją bakterii, które lata temu widziałem pod mikroskopem na lekcji biologii – na pohybel kultowi instrumentalizmu i tym, którzy krzewią recepty zorientowane na dotarcie do niebudzących wątpliwości celów oraz osiąganie miałkich pseudo-sukcesów.
Czy interesuje Cię historia, która sprawi, że pogłębisz swoją niewiedzę? Jeśli tak, służę pomocą, a jeżeli nie, to być może będzie nam do siebie bliżej przy okazji jakiejś innej notki.
[Y/N] ?
> Y
Po ujrzeniu trzech różnych zakończeń (być może jest ich więcej) gry stworzonej przez chorwackie studio Croteam, znane głównie z mało ambitnej serii Serious Sam, wydusiłem z siebie cztery zdania, które skierowałem do moich 313 wirtualnych znajomych na platformie Steam… choć nie wiem w jakim celu, to brzmiały one: Curiosity breathed life into the cat. I have no words. It was a wonderful story. One of the best games that I’ve played. Możesz zatem domyślić się, że w moim przekonaniu The Talos Principle to dzieło wybitne, jednak to co czułem śledząc napisy końcowe nie jest najistotniejsze. Kluczowe są praktycznie wszystkie tropy, na które zacząłem trafiać od pierwszego kliknięcia w uniwersum Zasady Talosa.
Starting child process…
Na początku zostają wykonane linie kodu, po czym budzę się w soczyście osłonecznionym ogrodzie jako bezimienny cyborg. Wnioskuję, że zrodziły mnie wiersze poleceń enigmatycznego programu i od razu czuję, że między moją metalową głową a dłońmi ma być jakieś serce. Na ekranie terminalu, który sterczy w na pozór dziewiczym otoczeniu, niczym fallus w niewłaściwym miejscu, moim mechanicznym oczom ukazują się liczne słowa. Byłem przekonany, że potrafię je zrozumieć.

Tajemnicze zapiski skłaniają mnie do odpowiedzi zadania sobie pytań: czym jestem, gdzie jestem, w jakim celu jestem i… czy w ogóle jestem, bo mimo że chyba myślę i choć nie obawiam się zimnego spojrzenia epifenomenalizmu (bo nie mam o nim pojęcia, gdyż mocno wczułem się w robota notabene będącego tabula rasa), to jednocześnie nie zdaję sobie sprawy z możliwości wykonania przeskoku kartezjańskiego. Czy podświadomie podejrzewałem, że jestem mózgiem w naczyniu, a wszystko dookoła to sen wariata śniony nieprzytomnie?
You are risen from the dust, and you walk in my garden. Hear my voice and know that I am your maker, and I am called ELOHIM. Seek me in my temple, if you are worthy.
Równolegle do tego, co odbierałem wzrokowo w otoczeniu, a może tylko w głowie mojego androidycznego protagonisty, rozlega się potężny, tajemniczy głos, który przedstawia się jako Elohim oraz informuje, że mnie stworzył i że skonstruował dla mnie różne światy. Słyszę również, że powinienem je zwiedzić, a właściwie to nawet zbadać. Demiurg twierdzi, że zmaganie się z przygotowanymi przezeń zagadkami to ścieżka, dzięki której mogę osiągnąć oświecenie. Brzmi kusząco, więc ruszam przed siebie.

By zarysować nieco zamiar tego tekstu, cofnijmy się kilka lat w mojej osobistej historii, bo choć interesuję się filozofią, to wiedza, którą dysponuję, jest raczej mizerna i nie chcę by miała grać rolę karty przetargowej. Otóż zrobiłem sobie kiedyś dwudziestokilkumiesięczną przerwę od gier, gdyż spędzanie czasu przed komputerem lub konsolą przestało mnie bawić. Nie wiem dokładnie czemu, ale ta forma rozrywki zaczęła mieć problemy w dostarczaniu mi odpowiednich wrażeń, a poza tym zamknąwszy rozdział edukacji zorientowanej głównie na matematykę uznałem, że chcę jakoś przewietrzyć umysł i spróbować czegoś zupełnie innego. Zacząłem dziennikarskie studia, ale na szczęście udało mi się zmienić kierunek na kulturoznawstwo, które wydało mi się odpowiedniejsze jako błyskawiczny kurs humanistyczny dla osoby mającej wcześniej wszystko poza ścisłymi naukami w głębokim poważaniu. Bez reszty wciągnęły mnie zagadnienia poruszane między innymi podczas zajęć z antycznych i biblijnych korzeni kultury, historii sztuki oraz filozofii. Wspomniane dziedziny w powszechnym mniemaniu są w zasadzie czymś zupełnie niepotrzebnym, czymś absolutnie zbędnym dla osób żądnych sukcesu. To coś dla mnie, coś jak gry wideo – pomyślałem mniej więcej dekadę temu.
Powyższą prywatę wtrąciłem gdyż napotkałem liczne poglądy sugerujące, że warstwa fabularna The Talos Principle jest „nie dla wszystkich” bądź że jest „zbyt pogmatwana i nie wiadomo o co chodzi”. Nie twierdzę, że każdemu musi spodobać się historia przygotowana przez Toma Juberta i Jonasa Kyratzesa, ani że jest ona prosta jak budowa cepa. Nic z tych rzeczy. Sądzę natomiast, że by zostać wchłoniętym przez opowieść przygotowaną przez Croteam zupełnie niekonieczne jest obeznanie z dziełami Arystotelesa, Daniela Dennetta, Ludwiga Feuerbacha, Georga Hegla, Immanuela Kanta, Bertranda Russella czy Spinozy. W moim przekonaniu scenarzyści The Talos Princinciple nie mają ambicji edukować gracza, a odwołania do wspomnianych filozofów w żadnym stopniu nie utrudniają odbioru fabuły, są za to doskonałą okazją do chwili refleksji i do zadania sobie pytań, które powinny być istotne dla każdego. Uważam też, że recenzenci chcąc zrobić grze dobrze, robią jej kuku lub ewentualnie nie widzą czegoś, co w moim przekonaniu jest główną zaletą produkcji, o której się rozwodzę.
Odnoszę wrażenie, że stwierdzenia pokroju „The philosophical side of the game won’t be for everyone, and you can largely leave it alone or skim the texts if you really don’t get on with it” (Philippa Warr, Wot I Think: The Talos Principle, Rock Paper Shotgun) mogą nieść przesłanie, zgodnie z którym narracja jest czymś nieprzystępnym i że gra mogłaby się w zasadzie obyć bez porozrzucanych po jej świecie strzępków notatek z terminali, bez rozmów z Asystentem Biblioteki Miltona, bez kapsuł czasu pozostawionych przez Alexandrę Drennan.

Tymczasem kwestie dotyczące istoty człowieczeństwa, rzeczywistości, świadomości i transhumanizmu w połączeniu z koniecznością rozwiązywania logicznych zagadek wykorzystujących różnorakie mechanizmy, razem tworzą pewnego rodzaju dualizm i tym samym nową jakość w grach wideo. Zanim przejdę do rozwinięcia myśli z poprzedniego zdania raz jeszcze odwołam się do poglądów odmiennych od moich, a konkretnie do fragmentów recenzji Rafała Basaja dla serwisu 1ndieworld.com:
Już we wstępie należy zaznaczyć, że The Talos Principle nie jest grą dla wszystkich. Jej bardzo poważny charakter, poruszający podstawowe zagadnienia filozoficzne takie jak sens życia, kim jesteśmy na tym świecie oraz co sprawia, że czujemy się nadrzędnymi istotami, może okazać się zbyt niestrawny dla gracza poszukującego jedynie odmóżdżającej rozgrywki. […] Co jednak, jeśli nie mamy ochoty na filozofowanie? Nic się nie dzieje. W grze całkowicie można pominąć ten aspekt i skupić się na rozwiązywaniu zagadek logicznych, co jednocześnie jest plusem tej produkcji, jak również i jej największą wadą. Brak koherencji pomiędzy rozgrywką, a historią w pewien sposób podważa sens wprowadzania obu tych elementów do gry.
Abstrahując od mojej „dualistycznej” wizji odbioru gry, zarzut braku koherencji jest bezpodstawny i wynika z niepoznania pewnych aspektów rozgrywki i tym samym z nierzetelnej pracy recenzenta. By uniknąć ewentualnych spoilerów (na tym blogu nie natkniesz się na zdemaskowanie żadnych fabularnych twistów etc.) wspomnę chociażby, że rozwiązując niektóre „dodatkowe” łamigłówki (nie mam na myśli wyłącznie odnajdywania gwiazdek) oraz docierając w sekretne miejsca, zmieniamy w pewnym stopniu finał opowieści, a ponadto przy zupełnym pominięciu treści z terminali niemożliwe jest ukończenie The Talos Principle w sposób inny niż podstawowy.
Moja przygoda z The Talos Principle trwa (póki co, bo przede mną jeszcze DLC Road To Gehenna i materiały dodatkowe takie jak film Making-Of The Talos Principle) czterdzieści cztery godziny, czyli mniej więcej tyle, ile poświęcam na tydzień etatowej pracy wraz z czasem potrzebnym na dojazd do biura i z powrotem. Nie twierdzę, że poznałem historię przygotowaną przez Croteam od podszewki, zwłaszcza że odkryłem, iż narracja gry nie tylko odsyła poza jej środowisko, gdyż sam scenariusz wychodzi poza ramy aplikacji zainstalowanej na dysku naszego komputera.
Ogrom intertekstualności jest tu oczywistą oczywistością, lecz dzieło Croteam to coś więcej niż zgrabne odsyłanie do innych tekstów kultury
Ponad dwa lata przed premierą The Talos Principle twórcy tej opowieści zaczęli tworzyć „dyskurs” fikcyjnego filozofa. Choć Talos Straton ze Stagiry nigdy nie istniał, to pajęczyna iluzji – utrzymującej pozór pamięci o jego osobie – uszyta została grubymi nićmi. Dla przykładu: w jednej z notatek, które dane jest nam przeczytać poprzez ekran terminali rozsianych po świecie gry, możemy znaleźć odwołanie do eseju Philipa K. Dicka pt. Jak stworzyć wszechświat, który nie rozpadnie się dwa dni później (przy okazji, tzw. karny kutas dla tłumaczy, którzy lokalizując produkcję Croteam na język polski, nie zadali sobie trudu sprawdzenia tłumaczeń będących już w obiegu), któremu towarzyszy wtrącona niby mimochodem wzmianka o tym, iż… zresztą, zerknij:

Czyż takie subtelne zasugerowanie, że być może Philip K. Dick został zainspirowany przez stworzonego przez scenariopisarzy gry filozofa, nie jest genialne w swojej prostocie? Zabiegi, dzięki którym świat przedstawiony wydostaje się z komputerowego programu są równie zmyślne, z czego sprawę powinni zdawać sobie na przykład osoby uprawiające szeroko pojęty marketing połączony z działaniami SEO (ang. Search Engine Optimization). Jednym ze sposobów dotarcia z treścią do internauty jest wykuwanie unikalnych fraz. By zilustrować wspomnianą metodę unikając korpo-bełkotu, którym się brzydzę, zróbmy proste ćwiczenie: wpisz w wyszukiwarkę przewrotną sentencję „theory is a form of art” (koniecznie w cudzysłowie!) i wciśnij ENTER.
Nawet jeśli nie masz ochoty na zaproponowaną przeze mnie zabawę, to zachęcam Cię do odwiedzenia blogu rzekomego miłośnika Stratona ze Stagiry i do zwrócenia uwagi na szereg skrupulatnie przygotowanych mistyfikacji takich jak nieistniejące książki oraz zmyślnie spreparowany, fałszywy film dokumentalny, który obejrzeć możesz poniżej:
Historie, których narracje przekazywane są poprzez więcej niż jedno medium, fachowo nazywa się opowieściami transmedialnymi (ang. transmedia storytelling, transmedia narrative, multiplatform storytelling, cross-media seriality). Twórcy The Talos Principle nie są pionierami w wyprowadzaniu rozgrywki poza podwórko własnej aplikacji, jednak stosowane przez nich zabiegi są jednymi z ciekawszych rozwiązań tego typu, na które natrafiłem w ciągu kilku ostatnich lat. Choć poza środowiskiem gry znalazłem nieco więcej śladów Talosa Stratona ze Stagiry, to zachęcam Cię do przeprowadzenia dalszych poszukiwań na własną rękę.
These worlds are yours, and you are free to walk amongst them and subdue them. But the great Tower, there you may not go. For in the day that you do, you shall surely die.
Wracając do dualizmu rozgrywki, o którym obiecałem Ci napisać kilka słów więcej, uważam że warto poświęcić chwilę na zastanowienie się nad rozróżnieniem, o którym czytałem choćby w Wybuchających Beczkach Krzysztofa Gonciarza i które zarysuję pokrótce nieco inaczej. Przeważająca większość gier video stoi równo na dwóch nogach, którymi są rozgrywka (gameplay) oraz zawartość (content). Potraktujmy te filary jako formę i treść. Choć wiadomo, że obydwie sfery przenikają się i przeważnie trudno dokonać ich syntezy, to każdy z nas intuicyjnie wyczuwa, że niektóre gry – jak stwierdził Gonciarz – są bardziej gejmplejówkami (przewaga mechaniki nad fabułą), a inne kontentówkami (przewaga fabuły nad mechaniką, przypominają interaktywne filmy). Zastanawiając się nad odczuciami recenzentów The Talos Principle i zestawiając je z moimi wrażeniami naszła mnie myśl, że odmienność naszych poglądów przypomina trochę dylemat psychofizyczny, czy też problem stosunku duszy do ciała (ang. body-mind problem).
W The Talos Principle filozofia umysłu gra pierwsze skrzypce. Możemy opowiedzieć się albo za dualizmem własności (istnienie wyłącznie jeden rodzaju substancji, ale ma dwie własności: cielesne i umysłowe), albo za mniej popularnym dualizmem substancjalnym (istnieją dwie odrębne substancje: fizyczne i mentalne). Choć wspomniane rozróżnienie zostało szeroko omówione przez amerykańskiego filozofa Johna Searle’a, to gra nie wymaga od nas wiedzy, za to domaga się wyborów, których konsekwencje mają zaowocować opowiedzeniem się po określonej stronie naszego wewnętrznego konfliktu. Asystent Biblioteki Miltona, o którym już wspominałem i którego obecność w grze jest w mojej ocenie istotniejsza od obecności Elohima, większości graczy będzie kojarzył się z biblijnym wężem. Słusznie, gdyż ABM zachęca nas do zakosztowania zakazanego owocu, a przed jego zerwaniem skutecznie zniechęca nas potężny głos boga.

Wspomniany bohater, który winien kojarzyć się graczowi z Lucyferem z Raju utraconego autorstwa angielskiego pisarza Johna Miltona, utożsamiany jest przez odbiorców gry również z pewnym rodzajem SI (Sztucznej Inteligencji, ang. AI, Artificial Intelligence). Gdzie doprowadzi nas rozwiązywanie kolejnych zagadek i o co zapytani zostaniemy przez tajemniczy program? Podczas rozwiązywania łamigłówek wąż milczy, za to Bóg często wygłasza swój monolog, chwali, ostrzega, radzi lub żąda. Jeśli pyta, to tylko retorycznie, nigdy nie oczekuje żadnych odpowiedzi.
Jak zatem rozumiem dualizm rozgrywki i dlaczego uważam, że rozdzieranie produkcji Croteam na ciało zagadek i duszę dialogu to błąd? Czy wreszcie odpowiem Ci na to pytanie? Właściwie już to zrobiłem poprzez napisanie o łamigłówkach w zasadzie tyle, że są obecne w grze. Wspomnę jeszcze tylko, że na ich pokonywaniu spędziłem większość czasu i że nie byłbym nimi zupełnie zainteresowany, gdyby nie odblokowywały możliwości kontynuowania rozmowy z wężem. Ich rozwiązywanie było przyjemne, tak jak przyjemne było zanurzanie się w ścieżce dźwiękowej skomponowanej przez Damjana Mravunaca, która łączy libretta wyśpiewywanych (w języku łacińskim) chorałów gregoriańskich z muzyką klasycznych organów oraz z neurotyczną i urokliwą elektroniką.
Once a true artificial intelligence has been created, the issue of citizenship is going to come up. If we acknowledge that the A.I. has all the abilities of a human brain, should it not be considered a citizen?
Spoiwem pomiędzy rozwiązywaniem puzzli a dyskusjami z Asystentem Biblioteki Miltona mogą być audio-logi pozostawione przez prowadzącą projekt cyfrowego zarchiwizowania człowieka Alexandrę Drennan, dzięki którym poznajemy historię przed – rozgrywającą się z naszym udziałem – symulacją. Warto odnotować niesamowite aktorstwo głosowe Erin Fitzgerald (w grze jest też polski dubbing, ale z reguły ignoruję polskie dubbingi w grach i korzystam z oryginalnego udźwiękowienia).

Jeśli ktoś twierdzi, że The Talos Principle jest Portalem ubranym w filozoficzne szaty, to równie dobrze mógłby powiedzieć, że każda produkcja polegająca na pokonywaniu przestrzennych łamigłówek jest Portalem w jakimś wdzianku. Bardzo lubiłem obydwa Portale, posiadam i często noszę koszulkę nawiązującą do tej serii, jednak w moim przekonaniu wspomniana gra Valve może co najwyżej czyścić buty dziełu Croteam.
Niekiedy czytuję recenzje, choć coraz rzadziej, by zdecydować o sięgnięciu po jakąś grę czy inny produkt popkultury. Śledzę te pośpiesznie wyrzygane artykuły, by mieć pojęcie, czym żywione są targety i jak reagują one na tę podłą paszę tekstu. Oczywiście czasem natrafiam na wartościowe rozważania o grach video, cenię zwłaszcza tę niezleconą (i tworzoną przez pasjonatów) publicystykę, która wcale nie musiała zostać napisana… napisana pod presją czasu, odbioru, konwersji i sprzedaży. Uważam, że recenzenci coraz częściej koncentrują się na tym, jak stworzyć chwytliwy tytuł artykułu oraz dlaczego zasada odwróconej piramidy jest ważna dla leadu, zamiast skupiać się na rzetelnym obcowaniu z produktem oraz przekazywaniu własnych opinii i przemyśleń, którymi warto podzielić się z czytelnikiem (jako odbiorcę tekstu zupełnie nie interesuje mnie, że – w przekonaniu autora – grafika jest piękna, muzyka nieziemska, a fabuła ciekawa… gardzę epitetami bez pokrycia w argumentacji).
Grając w The Talos Principle od początku do końca czułem, że ten tytuł nie musiał powstać. Myśląc teraz o produkcji Croteam i o tym, co przed chwilą napisałem, przypomniały mi się następujące słowa brytyjskiego filozofa Terry’ego Eagletona:
Jeżeli coś zostało stworzone z niczego, oznacza to, że nie musiało powstać […] Wszechświat równie dobrze mógłby się nigdy nie zdarzyć […] bulwersuje nas własna niekonieczność. Ponieważ tego rodzaju poczucie może mieć destrukcyjny efekt, tworzy się rozmaite ideologie, aby wzbudzić w nas przekonanie o naszej niezbędności […] W przeciwnym razie przygnębieni poczuciem własnej przypadkowości moglibyśmy stracić ochotę na wstawanie rano z łóżka.
Opisywana przeze mnie gra może być trampoliną do zadania sobie dodatkowych pytań i przypuszczam, że to jej największy atut. Maszyny, z którymi dziś obcujemy, zachowują się coraz ciszej, a wykonywana przez nie praca dla większości z nas pozostaje niewidoczna. Kiedyś myślałem, że szeroko pojęta automatyka i robotyka dotyczy wyłącznie problemów, które da się zalgorytmizować. Dziś zdając sobie sprawę między innymi z potencjału logiki rozmytej i obliczeń ewolucyjnych oraz badań nad sieciami neuronowymi i sztucznym życiem, nieśmiało zastanawiam się nad przyszłością, która pewnie za mojego życia jeszcze nie nadejdzie.

Rozmawiając z Asystentem Biblioteki Miltona zdawałem sobie sprawę z zaimplementowania do gry tzw. efektu horoskopowego i być może przez to, że jakiś czas temu czytałem o eksperymencie amerykańskiego psychologa Bertrama Forera z 1948 roku, nie do końca dałem się zwieść na manowce. Jeśli nie masz wspomnianej wiedzy, tym lepiej dla Ciebie! Lubię, gdy program potrafi mnie oszukać i wciąż nurtuje mnie jedno z pytań, które stawia The Talos Principle: czy jeśli zastąpimy fragment naszego mózgu odpowiedzialny za proces myślenia czymś stworzonym przez człowieka, to wciąż będziemy świadomi? Co jeśli większość synaptycznych połączeń zastąpimy czymś sztucznym?
PS.
Jeśli jeszcze nie masz dość moich narzekań na grową publicystykę, to możesz zerknąć na fragmenty recenzji, której autorka (Joanna Serafin, gry.onet.pl) stara się przekonać odbiorcę, że przystępne filozoficzne science fiction może przerosnąć możliwości poznawcze gracza:
Sama tematyka jest bardzo ciekawa, ale chyba tylko studenci filozofii poczują się dobrze w tym mętnym gąszczu pojęć i zagadnień. Naprawdę można było przedstawić to w jakiś ciekawszy, bardziej elegancki i skuteczny sposób, nie mówiąc już o tym, że filozoficzny waterboarding, jaki serwuje nam The Talos Principle, przyćmiewa sam scenariusz. Scenariusz, który też nie jest prowadzony jakoś szczególnie umiejętnie i nie potrafi nadać grze dynamiki […] Na swoje szczęście, The Talos Principle dynamiki nie potrzebuje, podobnie jak i nie zniechęca aż tak bardzo tym swoim ciężkim wykładaniem filozofii. A to wszystko dlatego, że jeśli nawet strona fabularna gry nie została skonstruowana z wielką zręcznością, to finezji, polotu, kreatywności i momentami nawet geniuszu nie zabrakło Chorwatom z Croteam gdy projektowali łamigłówki. […] Trzeba uczciwie przyznać, że autorzy z Croteam trochę przedobrzyli i w nadziei na poprawienie smaku barszczu wrzucili do niego przysłowiowe dwa grzybki, zamiast wykazać się rozwagą i poprzestać na jednym. I cała potrawa wyszła trochę ciężkostrawna… ale nadal bardzo smaczna i atrakcyjna także od strony technicznej, bo The Talos Principle nie tylko ładnie wygląda, ale też i świetnie brzmi, a do tego jest wyśmienicie zoptymalizowane i działa prawie na każdym, nawet wiekowym sprzęcie. I gdyby tylko trochę częściej żartowało samo z siebie i trochę bardziej umiejętnie podsuwało nam pod nos tę swoją filozofię, zamiast nas nią sadystycznie bombardować, jak profesor chcący porządnie zastraszyć studentów pierwszego roku…
Uważam, że recenzenci sugerując, iż gra stworzona przez Croteam jest produktem dla wykształciuchów, próbują poradzić sobie w ten sposób z własnymi kompleksami, ale zamiast je niwelować, robią coś zgoła innego. Na zakończenie wspomnę, że rozmawiałem o The Talos Principle z trzynastoletnim dzieckiem, które nie odczuwało większych problemów w starciu z filozofującymi scenariopisarzami. Joannie poleciłbym na dobry początek np. przystępną i wartościową (nie ironizuję) książkę Roberta Smitha pt. Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu.
Dziękuję za Twoją uwagę i czas poświęcony na lekturę mojej publicystyki. Jeśli uważasz powyższy tekst za wartościowy i myślisz, że kogoś z Twoich znajomych mógłby zainteresować, będę wdzięczny za rekomendację.
[…] w totalnej rozsypce, dostałem SMS-a od nieznajomego. SMS dotyczył eseju o grze The Talos Principle, który kiedyś spontanicznie napisałem. Na innym blogu, ale postanowiłem „odratować” ten tekst, co udało […]