Celem wirtualnego festiwalu Together at Home było wsparcie służby zdrowia w starciu z pandemią COVID-19 poprzez promowanie praktyki społecznego dystansowania oraz przekazanie wiedzy umożliwiającej redukcję rozprzestrzeniania się koronawirusa, a także dostarczenie rozrywki na masową skalę. Ku pokrzepieniu serc. Wydarzenie odbyło się 18 kwietnia i zostało przygotowane przez organizację Global Citizen we współpracy z Lady Gagą, która pełniła funkcję kuratorki przedsięwzięcia. Podczas sześciogodzinnego show oprócz słuchania muzyki można było zapoznać się z edukacyjnymi materiałami oraz obejrzeć reportaże i wywiady z przedstawicielami sektora medycznego i organizacji pozarządowych. Integralną częścią pasma koncertów były również quizy i zadania1, do których został stworzony gamifikacyjny system – zdobyte punkty można było wymienić na nagrody. Together at Home wydaje się interesującym przykładem wśród fenomenów „kultury na dystans”, w którym zaobserwować można wszystkie pięć nowomedialnych tendencji wyróżnionych przez Lva Manovicha: programowalność, modularność, wariacyjność, automatyzację i transkodowalność.2
Występy do śledzenia na ekranach oraz wypowiedzi widzów można z całą pewnością uznać za „programowalne”, gdyż da się sprowadzić je do numerycznej reprezentacji – do formy komputerowych plików. Jesteśmy w stanie dodać do nich teksty piosenek lub tłumaczenia (na inne języki) dyskusji towarzyszących koncertom, a także nałożyć na te audio-wizualne utwory rozmaite filtry, dodać do nich efekty etc. Zasadne wydaje się stwierdzenie, że projekt Together at Home cechuje również modularność, którą manifestuje się choćby w interfejsie umożliwiającym odtworzenie występów poszczególnych wykonawców. Z uwagi na potencjalną możność rekompilacji materiału na mniejsze części, można konsumować wybrane partie festiwalu w dowolnej kolejności, co jak sądzę, przekłada się na wariacyjność. Dodatkowym wymiarem modularności wydarzenia było wymieszanie występów „na żywo” z wcześniej nagranymi materiałami. Uprzednio przygotowane nagrania da się podzielić na zwykłe rejestracje, które po prostu nie były nadawane w czasie rzeczywistym oraz na materiały w znacznym stopniu obrobione. Wśród zmontowanych filmów, z poprawionym dźwiękiem i obrazem, najbardziej widoczną ingerencją post-produkcyjną charakteryzował się występ Keitha Urbana – przedstawiony w formie montażu trzech nagrań z różnymi gitarami, którego efektem był jeden „teledysk” z trzykrotnie powielonym artystą. Z kolei podczas koncertu Rolling Stones perkusista ostentacyjnie imitował uderzanie w bębny i talerze, których dźwięk został odtworzony z nagrania. Przykładem zwykłej retransmisji był występ Chrisa Martina (z Coldplay), który został uprzednio utrwalony poprzez Instagram.
Together at Home wpisuje się również w tendencję automatyzacji – źródłowy materiał był (re)transmitowany przez różne serwisy i stacje telewizyjne. Przekaz zapośredniczony przez wiele narzędzi aktualnie nie jest niczym wyjątkowym, jednak należy zauważyć, że obrana strategia emisji wydarzenia umożliwiała jego swobodne udostępnianie (w przeciwieństwie do tzw. „customowych” streamingów znanych np. z VOD). Transmisja z YouTube osadzona w ramach portali społecznościowych (Facebook, Twitter) zawierała ich dodatkowe interfejsy wraz z treścią komentarzy (tekst i obraz) – były zatem kolejnym przejawem wariacyjności (odbiór poprzez Facebooka był inny niż na Twitterze etc.). Oprócz tego, że poszczególne wersje materiału mogły różnić się za sprawą ingerencji ich nadawców, to nawet materiał „źródłowy” dostępny był w różnych wersjach jakościowych (rozdzielczość obrazu, próbkowanie dźwięku). Postawiona w Języku nowych mediów teza, podług której można odseparować dane od interfejsu, wydaje się w tym przypadku kontrowersyjna (chybiona?), np. dlatego, że „statyczna” transkrypcja komentarzy uniemożliwia polemikę w czasie rzeczywistym lub dlatego, że zwrot „zostaw łapkę w górę” w oderwaniu od interfejsu traci swój pierwotny sens (call to action). Należy mieć na uwadze, że znaczna część medioznawczych teorii przedawnia się już w momencie ich publikacji. Warto chyba wspomnieć, że sama terminologia bywa zwodnicza, bo czym innym jest „streamowanie” zasadzające się na technologii pakietowej transmisji danych, które są buforowane, a czym innym jest „streamowanie” poprzez serwisy takie jak Twitch, które oznacza (dodatkowo) czynność redystrybucji spektaklu.
Ostatnią z nowomedialnych cech (w ujęciu Manovicha) wirtualnego festiwalu zorganizowanego przez Global Citizen jest transkodowanie, które objawia się poprzez dwuwarstwową strukturę projektu. W komputerowej warstwie Together at Home możemy wyróżnić np. procesy strumieniowania danych, objętość w bajtach czy rodzaje kodeków i kompresji. Z kolei warstwa kulturowa tego wydarzenia zawiera m.in. poszczególne utwory muzyczne wraz z brzmieniem instrumentów i znaczeniem śpiewanych słów lub wizerunek każdej artystki i każdego artysty. Ponieważ tendencje wyróżnione przez Manovicha przenikają się, trudno wskazać, która z nich jest wiodąca dla analizowanego wydarzenia. Biorąc pod uwagę sam cel projektu – który zarysowałem na początku niniejszego tekstu – sądzę, że pierwsze skrzypce zagrała automatyzacja, ale czy byłaby w ogóle możliwa, gdyby nie możliwość numerycznej reprezentacji? Być może analityczne strategie zawarte w książce Język nowych mediów należy już rozpatrywać wyłącznie w kontekście „dawnych nowych mediów”.
Uczestnictwo w Together at home wymagało dostępu do jakiegokolwiek urządzenia umożliwiającego korzystanie z YouTube’a oraz łącza internetowego. Jakąś alternatywą był co prawda dostęp do transmisji programu telewizyjnego, który emitował koncert, jednak ta forma uczestnictwa w mniejszym stopniu interioryzowała widownię i była pozbawiona opcji interakcji – w formie komentarza lub np. przechwycenia próbki materiału w celu wykorzystania jej w mediach społecznościowych. Do odbioru wydarzenia potrzebna była również znajomość języka angielskiego – merytoryczne wypowiedzi dotyczące pandemii i materiały edukacyjne nie były tłumaczone. W Polsce żadna stacja telewizyjna nie transmitowała Together at Home w czasie rzeczywistym (główna część wydarzenia w naszej strefie czasowej rozpoczynała się o 2:00 w nocy i najwidoczniej osoby decyzyjne uznały, że nie warto). Zapis koncertów można było w naszym kraju obejrzeć dzień później w czterech stacjach: Canal+, Comedy Central, MTV i Paramount Channel HD.
Together at Home oglądałem na żywo przez aplikację YouTube na telewizorze i równolegle obserwowałem komentarze w mediach społecznościowych na komputerze i smartfonie. Na mój odbiór wydarzenia dodatkowo wpłynęły wcześniejsze wypowiedzi artystów w mediach społecznościowych oraz treści i zadania, które otrzymałem w newsletterze od Global Citizen. Mało wymagająca forma początkowego zaangażowania (stworzenie konta) wpłynęła na to, że chciałem być częścią Together at Home i doświadczać fenomenu tego projektu w czasie rzeczywistym, razem z innymi widzami z całego świata. Poczucie, że udało mi się wraz z innymi stworzyć społeczną więź na odległość, uważam za coś wyjątkowego. Komunikacja między artystkami i artystami a osobami uczestniczącymi w wydarzeniu, była możliwa dzięki mediom społecznościowym i chyba warto zastanowić się przez chwilę nad tym, że wcale nie tak dawno, takie przedsięwzięcie nie byłoby możliwe. Napomknę jeszcze, że większość gwiazd występowała w swoich domach i myślę, że dzięki temu dystans nieco się zacierał.
Uczestniczenie w koncertach online (w analizowanym przykładzie) ograniczało się w zasadzie do oglądania i odsłuchiwania występów, a interfejsy umożliwiające komunikację stanowiły miły dodatek, który nie może równać się z faktycznym uczestnictwem w wydarzeniu, jakim jest koncert – natychmiastowy feedback, niezapośredniczony poprzez ekrany, jest nie do zastąpienia. Podobnie emocje, które podczas konwencjonalnych występów nabierają kolektywnego i magicznego wymiaru. Jednak w kontekście nowej nienormalności, wynikającej z pandemii, zdalna forma interakcji pozwala przynajmniej w pewnym stopniu na zaspokajanie społecznych i kulturowych potrzeb.

Niewątpliwą zaletą „wirtualności” koncertu był unikalny line-up, w którym znaleźli się m.in. Andrea Bocelli, Alanis Morissette, Alicia Keys, Annie Lennox, Billie Eilish, Billie Joe Armstrong, Celine Dion, Chris Martin, Elton John, Jennifer Lopez, John Legend, The Killers, Lang Lang, Paul McCartney, Pharrell Williams, Stevie Wonder, Taylor Swift i Thom Yorke. Wspomniani artyści nie występowali wcześniej razem, a synergia osiągnięta poprzez wspólny występ na jednej „wirtualnej” scenie bez wątpienia pozostawiła unikalny ślad w historii muzyki rozrywkowej. Przedsięwzięcie uznaję za jedną z najbardziej reprezentatywnych ilustracji współczesnego krajobrazu nowomedialnego ze względu na jego adhokratyczny3 i hybrydyczny charakter, który starałem się przedstawić w niniejszym tekście. Choć interaktywność kolażu koncertów na poziomie konceptualnym należy uznać za przeciętną, to zaangażowanie publiczności wyniosło ją na wyższy poziom i usytuowało Together at Home obok takich wydarzeń jak Live Aid czy Live 8.
- Zadania polegały np. na napisaniu wypowiedzi (Tell the Nigerian Government: Every Citizen Deserves Equal Protection From Coronavirus), stworzeniu materiału wideo, podpisaniu petycji lub udostępnieniu informacji na Twitterze. ↩︎
- L. Manovich, Język nowych mediów, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2006, s. 91-118. ↩︎
- Przygotowanie wydarzenia wymagało wcześniejszej pracy wielu osób, a kulisy powstania Together at Home to z pewnością temat na inny artykuł, niemniej uważne obserwowanie transmisji pozwala mi przypuszczać, że przynajmniej część pracowników z sektora medycznego była brana „z łapanki” i że ich udział był działaniem ad hoc. ↩︎
Powyższy artykuł napisałem w ramach ćwiczeń podczas kulturoznawczych studiów na warszawskim Uniwersytecie SWPS.