W książce Mniejsze niebo John Wain eksploruje „egzystencjalistyczny” konflikt między jednostką a społeczeństwem. Znalazłem ją przez przypadek w warszawskim antykwariacie, do którego udałem się poszukując Tajnego agenta Josepha Conrada. Wspominam o tym, bo wielokrotnie próbowano nakłaniać mnie do dygresyjnej wstrzemięźliwości, i wszystko to jak krew w piach. O The Smaller Sky przypomniałem sobie dlatego, że scrollując internet natrafiłem na wzmiankę dotyczącą daty urodzin autora tej powieści — przyszedł na świat 14 marca 1925 roku.
Na portalu społecznościowym Threads (tutaj) napomknąłem, że z okazji setnych urodzin nieżyjącego już pisarza postanowiłem sięgnąć po film, który powstał w oparciu o jego dzieło. Obraz wyreżyserowany przez Janusza Morgensterna umożliwia wgląd w rozpacz czterdziestopięcioletniego mężczyzny — przez pryzmat optyki sprzed 45 lat. Artur Gutner, którego odgrywa Roman Wilhelmi, ma żonę, dwójkę dzieci i pracuje w instytucie mikrobiologii. W scenie otwierającej film przemierza peron jak gdyby nigdy nic. Ukradkiem opuścił swoje pozornie szczęśliwe życie, by snuć się pośród osób podróżujących pociągami i zanurzyć w melancholii.
Scenografia nie-miejsca
Świat przedstawiony przez angielskiego pisarza różni się od realiów ukazanych w filmie polskiego reżysera, ale dramaty głównych bohaterów ich opowieści mają wspólny mianownik, którym jest osobniczość alienacji. Scenografie obydwu dzieł są oczywiście istotne. Druga połowa lat 60. w Wielkiej Brytanii różni się od początku lat 80. w kraju nad Wisłą, lecz dworzec kolejowy Paddington pod wieloma względami przypomina stację we Wrocławiu. Francuski antropolog Marc Augé określiłby rzeczone lokacje mianem nie-miejsc1 (franc. non-lieux). Nie-miejsca tworzą się w wyniku uniformizowania obszarów, które pełnią instrumentalne funkcje i które odwiedzane są przez osoby z różnych środowisk. Same w sobie zdają się być oderwane od terytorium, które zajmują. Konstytuują je relacje osób, które z nich korzystają. Funkcjonują niejako poza czasem i przestrzenią. Wszędzie są „takie same” lub przynajmniej podobne. Czujemy, że nikną w nich różnice między tym co bliskie i odległe oraz tym, co indywidualne i zbiorowe. Ludzie przebywający w nie-miejscach znajdują się jednocześnie wszędzie i nigdzie.

W początkowych napisach filmu popełniono błąd w nazwisku autora powieści The Smaller Sky, ale… w ciągu wydarzeń zmęczenie to znak, że wieczność zaśmiała się drwiąc. Intuicja podpowiada mi, że większości widzów nie zakłuł w oczy zbędny apostrof i zamiana litery „i” na literę „y”. Ktoś pewnie otrzymał reprymendę za tę fuszerkę, a dziś powiedzielibyśmy raczej, że dostał zjebę lub opierdol.
Namysł nad wyalienowaniem
Sądzę, że historia napisana przez Johna Waina jest uniwersalna, gdyż dotyczy korozji charakteru2 i uszkodzonej tożsamości3. Najprawdopodobniej znasz kogoś, kto boryka się z problemami podobnymi do problemów bohatera Mniejszego nieba. Korozja charakteru to proces zachodzący pod wpływem permanentnego poczucia niestabilności, a uszkodzenie tożsamości jest metaforą opisującą stan, w którym jednostka doświadcza zakłóceń lub utraty poczucia własnego „ja”. Długofalowe tkwienie w niepewności prowadzi na manowce. Wiele osób poddaje się przymusowi dostosowawczości, ale niektórzy nie są w stanie wytrzymać ponurego nacisku konformizmu. Jeśli nam na kimś naprawdę zależy, to nie powinniśmy mówić tej osobie zdań typu „inni też mocują się z takimi trudnościami i jakoś sobie radzą”. Dla osób w kryzysie takie komunikaty mogą być szkodliwe. Pogłębiają iluzję tunelowego widzenia, ponieważ zawierają nieuzasadnione porównanie odmiennych sytuacji oraz wątpliwe przekonanie na temat skuteczności kontrolowania ich następstw. Stawiają zarzut przewrażliwienia i nieudolności.
Erving Goffman twierdził, że jeśli ktoś posiada dwie cechy, które są uważane za negatywne, to otoczenie drogą dedukcji przypisze tej osobie kilka dodatkowych cech i zostanie ona naznaczona. Proces takiego naznaczania jest złożony (piszę o wycinku szerszego zjawiska). Określamy go jako piętnowanie lub stygmatyzowanie. W kontekście opowieści, o których się tutaj rozwodzę, warto przyjrzeć się piętnowaniu skierowanemu do wewnątrz. Autostygmatyzacja polega na tym, że napiętnowana osoba internalizuje stereotypy, które jej dotyczą, czyli przyjmuje negatywne poglądy o swojej cesze (lub cechach), co prowadzi do sabotażu ego, pogłębienia poczucia wstydu i obniżenia samooceny.
Zderzenie przejrzystości z teatralnością
Mniejsze niebo z 1967 roku i jego filmowa adaptacja jawią mi się jako próby zrelacjonowania ucieczki przed dojmującym poczuciem braku zrozumienia. Obydwie narracje są oszczędne i unikają ostentacji. Eksponują skutki osobistej katastrofy, ale nie pokazują jej powodów wprost. Nasuwa mi się teraz pytanie: jaką rolę w odczycie tych dzieł spełnia ich odbiorca? Czy moje osobiste doświadczenia, emocje i preferencje podnoszą ich rangę? Piszę ten tekst chyba dlatego, że przeżyłem… coś podobnego do tego, przez co przechodził Arthur Geary.
Przełożenie języka literatury na język filmu bywa kłopotliwe. Rozdźwięk między książkowym pierwowzorem a dziełem Morgensterna wydaje się zamierzony. Na pierwszy rzut oka wynika z konwencji, które roboczo nazwę teraz filtrami. Ekranizacja Mniejszego nieba emanuje filtrem kina moralnego niepokoju w jego schyłkowej formie. Była owocem napięcia sprzed stanu wojennego i by dziś ją rozumieć, należy mieć świadomość ówczesnej estetyki. Wspominam o tym, bo napotkałem na świadectwa odbioru, które przypominają odczytywanie mapy bez legendy. Nadmienię może jeszcze, że Wain był autorem związanym z poetycką grupą the Movement, która w latach 50. wtłaczała nowoczesną i zmysłową treść w „nienowoczesną” formę. Wyróżnikiem rzeczonego prądu myślowego była nostalgia za tym, co dostojne i tworzenie alternatywy dla innowacyjności przyświecającej amerykańskiemu modernizmowi.
Pierwsze zdanie powieści The Smaller Sky kieruje naszą uwagę na pozornie oczywistą przeciwstawność, która polega na tym, że kiedy pociąg zaczyna zwalniać, tempo ruchu w wagonach wzrasta. Percepcja narratora momentami koresponduje ze stylem Camusa lub Sartre’a. Każda poczekalnia jest salą straconych kroków.4


Mniejsze niebo jako metafora dla redukcji oczekiwań
Wain skłania do namysłu nad prawem do prywatności i wolności jednostki, nawet jeśli podejmowane przez nią decyzje wydają się nieracjonalne lub niewłaściwe. Wyrażenie „mniejsze niebo” jest synekdochą typu pars pro toto5, dioramą redukującą rozmiar tego, co znajduje się ponad nami. Tragizm bohatera nie polega tylko na poczuciu niekompatybilności z rzeczywistością, którą próbował sobie poukładać – sednem dramatu protagonisty jest to, że pozbawiono go możliwości rozpłynięcia się pod wycinkiem nieba, które obserwował przez przeszklony dach ikonicznej stacji kolejowej. Rodzinę i znajomych Arthura, przedstawiciela służby zdrowia, osoby pracujące na terenie dworca oraz goniącego za sensacją reportera z jednej strony postrzegam jako echa z przeszłości głównego bohatera, z drugiej – jako symbole opresji. Kilka lat przed wydaniem Mniejszego nieba światem wstrząsnęły dwie książki: Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu i Lot nad kukułczym gniazdem. Rozprawę doktorską Foucaulta6 z opus magnum Kesey’a7 i powieścią Waina łączy kwestia arbitralności diagnozy.
Sparowanie określenia „zarządzanie” z tożsamością, które popełniłem w tytule tego eseju, koresponduje z książką Goffmana i ocieka gorzką ironią. Celem tej ironii jest uwypuklenie przekonania, że piekło to inni (ludzie). Ostatnie akapity The Smaller Sky są naturalistyczne, ale można odczytywać je metaforycznie.
„Spadając nie możemy
przybrać formy […]”8
- Nie-miejscom Marc Augé poświęcił książkę Non-lieux, która została wydana w 1992 roku. Na polski przekład tej lektury czekaliśmy 18 lat. Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności zostały przetłumaczone przez Romana Chymkowskiego, a przedmowę do pierwszego wydania napisał jeden z moich intelektualnych mistrzów – Wojciech Burszta. ↩︎
- Nawiązuję do społecznej diagnozy amerykańskiego socjologa Richarda Sennetta, która jest centralnym zagadnieniem książek The Corrosion of Character: The Personal Consequences of Work In the New Capitalism oraz Respect in a World of Inequality. ↩︎
- Dla tożsamościowego dyskursu fundamentalne są prace Ervinga Goffmana. Intencjonalnie nie używam przymiotnika „zraniona”, bo w moim przekonaniu niweczy on zamysł frazy „Notes on the Management of Spoiled Identity”. ↩︎
- Na najbardziej dojmujące przemyślenia dotyczące utraty kroków w poczekalni trafiłem w Austerlitz W. G. Sebalda. ↩︎
- Łac. część zamiast całości. ↩︎
- M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu (Histoire de la folie à l’âge classique. Folie et déraison), przeł. H. Kęszycka, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987 (1961) ↩︎
- K. Kesey, Lot nad kukułczym gniazdem (One Flew Over the Cuckoo’s Nest), przeł. T. Mirkowicz, Wydawnictwo Albatros, 1981 (1962) ↩︎
- T. Różewicz, Spadanie ↩︎