Witaj na moim osobistym blogu o kulturze mniej lub bardziej popularnej. Wolę życie na miarę literatury, niż egzystencję wartościowaną lajkami. Gry wideo jarają mnie już ponad trzy dekady. Więcej o mnie możesz dowiedzieć się po kliknięciu w czwartą pozycję z menu.

Happenings — to nie zdarza się nam + wszystko z ósmej płyty KASABIAN

Bywa, że muzyka, której słuchamy, nabiera dla nas osobistego znaczenia i że zaczynamy nucić ją sobie w rytmie własnej biografii. Tak jest u mnie tym razem. Płytę Happenings otwiera skoczna, ale posępna kompozycja. Mogę przy niej wytrząsnąć energię i wycisnąć łzy. Darkest Lullaby, bo tak zatytułowana jest pierwsza piosenka z najnowszego krążka Kasabian, to połączenie psychotycznej taneczności albumu For Crying Out Loud z euforycznym pomrokiem płyty The Alchemist’s Euphoria (tu znajdziesz moją recenzję tego longplaya). Polecam obejrzeć klip.

Oh, my love tears me apart
Oh, I don’t know where I’m going now
Can we get back to the darkest lullaby?

Refren drugiego numeru — „Ay-ay-ay, yeah, ay-ay-ay, yeah, ay-ay-ay / No one could love me this way / Ay-ay-ay, yeah, ay-ay-ay, yeah, ay-ay-ay / No one could love me this…” — jest nośnikiem wokalnych zniekształceń i zgrabnie nawiązuje do estetyki utworów z albumu 48:13, szczególnie do piosenek takich jak eez-eh czy bumblebeee. Sergio Pizzorno argumentował kiedyś, że pozornie „tępe” frazy może poprzedzać satyryczna intencja. Twierdził, że często krytykowane lub wyśmiewane wersy, które pokracznie się rymowały (na przykład „everyone’s on bugle” oraz „we’re being watched by Google”), były szyderczym przedstawieniem naćpanego kokainą idioty, wygłaszającego tyradę o piątej nad ranem. Ciekawie co frontman Kasabian powie w przyszłości o „przejmujących kontrolę algorytmach” oraz „robotach wierzących, że mają duszę”, o których śpiewa w utworze wieńczącym Happenings.

Gwałtowność How Far Will You Go przywodzi mi na myśl konwencję muzyki określanej mianem hyperpopu, która objawia się nadmierną kompresją i nagromadzeniem jazgotu. Syntetyczny rave przenika się w tej piosence z drum&bassowym wigorem, a jej tekst dotyczy wyniszczających ambicji. W Coming Back to Me Good na pierwszy plan rozlewa się nostalgia w letnich barwach, przy której można się pośmiać lub powzruszać. Funkowa linia basowa brzmi fenomenalnie i tworzy przyjemną aurę. Lekko ironiczny G.O.A.T. wprawia mnie w jakąś dziwną zadumę. Czuję w tym utworze wyświechtaną rutynę ballady o miłości i wolności. Popowe skłonności Kasabian nierzadko przełamywane są złowieszczym pulsowaniem basu, a pod psychodeliczne partie gitar zespół lubi wkładać ponętną elektronikę.

Passengers pobrzmiewają echa późniejszego Red Hot Chili Peppers i wcześniejszego Iggy’ego Popa. Atmosfera hip-hopowego Hell of It z taktu na takt robi się coraz duszniejsza. Mniej więcej po minucie tło zaczyna wypełniać gęsty, przydymiony beat. Italian Horror kojarzy mi się z kampową estetyką i pulpową fikcją (groszowymi powieściami i filmami klasy B). Kompozycja jest zabawna w dziwnym stylu. Liryczny rozpierdol dodaje jej kurażu. Z tekstu Bird in a Cage wyłania się wewnętrzne rozdarcie. Ptak w klatce był już portretowany milion razy. Eksploatacja metafory uwięzienia powinna uwierać. Słyszę w tej piosence wpływy the Beatles i Nine Inch Nails.

Zamykający stawkę utwór Algorithms można było usłyszeć już w zeszłym roku. Wyróżnia go niepokojąco pogodny groove z akustyczną gitarą na drugim planie. To chyba najbardziej reprezentatywny kawałek dla ewolucji zespołu. Ósmą płytę Brytyjczyków postrzegam jako redefinicję rockowego łobuzerstwa i brzmieniowe poszerzanie horyzontów. Orzeźwiające melodie mieszają się na niej z beztroskim łomotem.

Klikając w nazwę kategorii możesz sprawdzić inne artykuły, które do niej należą:
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj